Zimny drań - Sobota

Już taki ze mnie zimny drań i dobrze mi z tym

Bez dwóch zdań, Ty dobrze wiesz, że ja tak mam

Nie ja jeden, nie sam z tą czy (znam?)

Nie udawaj, że nie wiesz, że widocznie dobrze gram

Nie taki był plan, nie mam lśniącej zbroi

Bydle i cham, jak nie mniemam bez kontroli

Nikt i nic go nie zadowoli, nie wiem czemu się dziwisz

Proszę wyjaśnij powoli, wiem

Wiecznie wkurwiony, zmęczony.

nie miły

O dajesz, blente kręc, jak nie masz siły

By marzenia się spełniły, lecę

Myślą, mową, uczynkiem, zaniedbaniem

To mój becel

Więcej, więcej co myśl to nowe plany

I tak 24h robotą zajebany, niezorganizowany

Przyjebany w łeb, nie mam czasu na nic

Na czole napis Help

Widziały gały co brały, jaki syn taki stary

Teraz śnisz swe koszmary

«Hokus, pokus, czary mary»

dziś nie do wiary, jestem ry

Bit, famfary, kocham filt, chce mieć kwit

I uniknąć za to kary

Wice versa mówi Ci, tak jak ja kochasz strit

Ty masz taniec, ja mam bit

Wszytko gra, wszytko git

Więc do dna, wija wsi, nie na wodę

Nie na wstyd, panie przodem

I na zgodę, taki mam miejski rytm

Lubię rzeczy, lubię pić, odstresować się

Żyć, nie żałować, nie krępować się

Bez zahamowań dziś

Własnie tak, własnie dziś, mój miś

Chce tam iść, żonkę nagą wiedzieć jaką

Potem wyjebanie zryć

Jestem ze strykotu, co tu kryć

Nie chcę bessy, chcę na szczyt, w bani meksyk

Zajrzyj w teksty w cale nie lepszy niż Ty

Potem tylko nie mów mi, że to tylko

Ciche dni i w odlewie trzeba Ci

Tej pieprzonej wstępnej gry

Ya soy un bastardo tan frío y estoy bien con eso

Sin duda, sabes muy bien que yo sí

No yo solo, no solo con esto o (¿sabes?)

No finjas que no sabes que debo estar jugando bien

Ese no era el plan, no tengo armadura brillante

Ganado y patán, no pienso sin control

Nadie ni nada puede satisfacerlo, no sé por qué te sorprendes.

Por favor explique despacio, lo sé.

Siempre cabreado, cansado.

No está bien

Oh vamos, dispara blente cuando no tengas la fuerza

Para que los sueños se hagan realidad, vuelo

Pensamiento, palabra, acción, negligencia

este es mi becel

Más, más lo que crees que son nuevos planes

Y así 24 horas de trabajo jodido, desorganizado

Atrapado en la cabeza, no tengo tiempo para nada

En la frente, la inscripción Ayuda

Vieron lo que se llevaban, que hijo tan viejo

Ahora estas soñando tus pesadillas

"Hocus pocus, brujería maría"

hoy soy increible

Bit, famfary, me encanta filtrar, quiero un recibo

Y evitar el castigo por ello.

Viceversa te dice igual que amo un hetero

Tú tienes el baile, yo tengo el ritmo

Todo está bien, todo es git

Entonces, hasta el fondo, serpentea el campo, no en el agua.

No hay que avergonzarse, las damas primero.

Y con consentimiento, este es mi ritmo urbano

Me gustan las cosas, me gusta beber, me gusta desestresarme

Vive, no te arrepientas, no te avergüences

Sin inhibiciones hoy

Así es, justo hoy, mi oso de peluche

Quiero ir allí, saber lo que es mi esposa desnuda.

Entonces vete a la mierda

Estoy ruidosamente, qué esconder aquí

No quiero un mercado bajista, quiero llegar a la cima, México apesta

Mira los textos en pulgadas no mejor que tú

Entonces no me digas que es solo eso

Necesitas días tranquilos y en el molde

Ese jodido juego previo