A Choćby Z Gwinta - Maryla Rodowicz

Kolejną noc, jak stary pies

W obroży z pordzewiałych gwiazd

Jeszcze się łasi, skamle, rwie

Lecz dzisiaj nie dopadnie nas

— Na dzisiaj pas

Już się nie wgryzie, nie te dziąsła

Nie będzie drapać, jęczeć, kąsać

Choćby szarpała aż do świtu

Nie wyrwie z gardeł tamtych krzyków

— Już po capstrzyku

Może nie trzeba było tak

Szaleńczo w górę, w górę grzać

I zgarniać, chwytać, łapać, brać

Bo zaraz amen, klezmer grać

Może nie trzeba było tak

Lecz po kropelce, po maluchu

Sączyć to życie, a nie chlać

— Gdziekolwiek, z gwinta

Musimy przeżyć to, przetrzymać

Choćby perliło się spod rzęs

By jeszcze z tego życia wyrwać

Soczysty, krwisty kęs

Przysięgam, miesiąc, góra dwa

Najdalej tuż po świętach

Ja będę z tobą, niech to szlag

Znów będę - wniebowzięta!

Może nie trzeba było tak

Szaleńczo w górę, w górę grzać

I zgarniać, chwytać, łapać, brać

Bo zaraz amen, klezmer grać

Może nie trzeba było tak

Lecz po kropelce, po maluchu

Sączyć to życie, a nie chlać

— Gdziekolwiek, z gwinta

I znowu odpalimy ostro

Choćby to pożreć miało nas

Choćby groziło stosem, chłostą

Zagramy jeszcze raz!

I z lodem na parzących skroniach

Do bólu szarpiąc każdą strunę

Zdążymy, choćby biły gromy

Zaliczyć każdą chmurę

A może trzeba właśnie tak

Szaleńczo w górę, w górę grzać

I zgarniać, chwytać, łapać, brać

Bo zaraz amen, klezmer grać

A może trzeba właśnie tak

I nie po kropli, po maluchu

Sączyć, lecz chlać to życie, chlać

— A choćby z gwinta!

Otra noche, como un perro viejo

En un collar de estrellas oxidadas

Todavía adula, gime, llora

Pero él no nos va a atrapar hoy

- Un cinturón para hoy.

Ya no muerde, esas encías no

No rascará, gemirá, morderá

Incluso si se sacudió hasta el amanecer

No arrancará esos gritos de sus gargantas.

- Ya se termino

Tal vez no era necesario así

Enloquece, calienta

Y recógelo, agárralo, agárralo, tómalo

Porque ahora amén, toca klezmer

Tal vez no era necesario así

Pero por una gota, por un niño pequeño

Drenar esta vida, no engullirla

- En cualquier lugar, con un gwent

Hay que vivirlo, hay que soportarlo

Incluso perlas debajo de las pestañas.

Para salir de esta vida todavía

Un bocado jugoso y sangriento

Lo juro, un mes o dos

Justo después de Navidad, como mucho

Estaré contigo, maldita sea

Volveré a estar encantado!

Tal vez no era necesario así

Enloquece, calienta

Y recógelo, agárralo, agárralo, tómalo

Porque ahora amén, toca klezmer

Tal vez no era necesario así

Pero por una gota, por un niño pequeño

Drenar esta vida, no engullirla

- En cualquier lugar, con un gwent

Y volveremos a encender con fuerza

Aunque fuera para comernos

Aunque amenazara con una estaca o una flagelación

¡Volveremos a jugar!

Y con hielo en las sienes hirviendo

Sacudidas cada cuerda dolorosamente

Lo lograremos, aunque haya truenos

Pasa cada nube

O tal vez es así

Enloquece, calienta

Y recógelo, agárralo, agárralo, tómalo

Porque ahora amén, toca klezmer

O tal vez es así

Y ni una gota, un niño pequeño

Para sorber, pero para beber esta vida, para beber

- ¡Y hasta con un gwent!