Nie Odchodzę - Planet ANM, EljotSounds, Bonson

Tyle razy chciałem jebnąć to w ziemie

Już jebnąć na zawsze niech użyźni glebę

Tyle razy już upadłem na ziemie

Że normalni ludzie to by pletli mi wieniec

Może wersy te będą widniały na wstędze jak kiedyś odejdę

A może wstęgi nie będzie bo miejsce nieznane, a serce bezpańskie, tu leży Planet

Wiszą miliony Planet na niebie, na Pasie Oriona jest planeta Eden

Kochana mamo chyba trochę głupieje

Albo już jestem głupi bo wierze w to miejsce

Jestem głupi bo idę do światła, ocieram się o cienie jak pieprzony Batman

Blednę, jak farba na murze, zawołaj Mnie do siebie, chce zostać tu dłużej

Please don’t walk away

There’s so much that I

Czasem nie wiem czy sens jest

Pchać się gdy wszyscy Ci patrzą na ręce

I czasem już nie wiem kim jestem, znasz Mnie

Więc podejdź i postaw kolejkę

Oddałem na dłonie im wszystkie uczucie

I teraz tak płonę i nikt Mnie nie szuka

I wale po ścianach, krew płynie po dłoniach

A mieliśmy razem plany, szkoda

Widzieli Mnie na deskach już, sędzia odliczał

Ale jakoś nie mogłem przerwać

Już nie mam ręcznika

Ponoć widzieli jak zjeżdżam w dół, nikt mnie nie chwytał

Ale w końcu zdmuchnąłem ze zdjęcia kurz

Oddycham!

Wciąż dzieli je krok

Miłość, nienawiść i zachwyt

Pogardę, prawdziwą sztukę i wątpliwy artyzm

Kłamstwo, całkiem serio i żarty

I prawdę, chociaż tutaj nie ma prawdy

Poza tym pierdole ten styl

Nic nie warty, co drugi myśli tutaj że jest kozak

Proza życia opchnięta w cztery takty

To zwykły no skill, a do tego to poza

Od stóp do głów odziany w ten rap jest

Lecz nie w myśli i słowa, szkoda

Zgubił się gdzieś tu sens i charakter

To na co dziś patrzę to niestety moda

Znów zanuci tłum, Ty robisz sensacje

A ja rap w miasto puszczam

Pamiętam to wszystko

Nie odejdę stad, będę na zawsze

Od zawsze kochałem ten pieprzony hip-hop

Siema Werter był tylko spontanem

Serotonina miała zostać w szufladzie

Whiskey pod Riedel’a to pieśń o tej małej

Co zanikły jej skrzydła, zostało znamię

Stygmaty miały pomóc się podnieść

I zamknąć te bramy otwarte na oścież

Ćwierć wieku to był nowy początek

Powołał Mnie kosmos bym rzucił tu bombę

Czemu kurwa i kosmos się mylił

Tu pedały robią rapy, a gusta się skurwiły

Ziemianie mają braki świadomości

Co do muzyki to krąg jest debili

Jestem planet, Orion, dobry omen

A moc mam Mojżesza, przeprawie Cie na drugą stronę

Tylko powiedz, że chcesz żebym został tu dłużej

Albo w końcu bym został na dobre

Tantas veces quise joderlo hasta el suelo

A la mierda, deja que fertilice el suelo para siempre.

He caído al suelo tantas veces

Que la gente normal tejería una corona para mí

Tal vez estos versos estarán en la cinta cuando me haya ido

O tal vez no habrá cinta, porque el lugar es desconocido, y el corazón está perdido, aquí yace el Planeta

Millones de planetas cuelgan en el cielo, hay un planeta del Edén en el cinturón de Orión

Querida madre, creo que es un poco tonta

O ya soy tonto porque creo en este lugar

Soy estúpido porque voy a la luz, me rozo contra las sombras como el puto Batman.

Me estoy desvaneciendo como la pintura en una pared, llámame, quiero quedarme aquí más tiempo

por favor no te alejes

Hay tanto que yo

A veces no sé si tiene sentido

Empuje cuando todo el mundo está mirando sus manos

Y a veces ya no se quien soy, tu me conoces

Así que ven y ponte en línea

Les di todo mi sentimiento

Y ahora ardo así y nadie me busca

Y estoy golpeando las paredes, la sangre fluye en mis manos

Y teníamos planes juntos, es una pena

Ya me habían visto en las tablas, el juez hacía la cuenta regresiva

Pero de alguna manera no pude parar

ya no tengo toalla

Aparentemente me vieron deslizarme hacia abajo, nadie me atrapó

Pero finalmente soplé el polvo de la foto.

¡Estoy respirando!

Todavía están a un paso de distancia

Amor, odio y deleite

Desprecio, verdadero arte y arte dudoso

Mentir, muy en serio y en broma.

Y la verdad, aunque aquí no hay verdad

Además, a la mierda este estilo.

De nada sirve lo que el otro se cree cosaco aqui

La prosa de la vida comprimida en cuatro compases

Es solo una habilidad sin habilidad, además es una pose

Está vestido con este rap de pies a cabeza

Pero no en pensamientos y palabras, muy mal.

El significado y el carácter se pierden en algún lugar aquí.

Lo que estoy viendo hoy, lamentablemente, es moda.

La multitud volverá a tararear, estás causando sensación.

Y estoy lanzando rap en la ciudad

lo recuerdo todo

No me iré de aquí, me quedaré para siempre.

Siempre me ha gustado este maldito hip-hop

Siema Werther fue solo espontánea

Se suponía que la serotonina debía permanecer en el cajón

Whisky de Riedel es una canción sobre el pequeño

Lo que sus alas desaparecieron, quedó una marca

Se suponía que los estigmas te ayudarían a levantarte.

Y cierra estas puertas abiertas de par en par

Un cuarto de siglo fue un nuevo comienzo

El cosmos me llamó para tirar una bomba aquí

¿Por qué diablos y el universo estaba mal?

Aquí, los maricas hacen raps, y los gustos se han vuelto locos

Los terrícolas carecen de conciencia

En cuanto a la música, el círculo es de imbéciles.

Soy planeta, Orión, buen augurio

Y tengo el poder de Moisés, te llevaré al otro lado

Solo di que quieres que me quede aquí más tiempo

O finalmente me quedaría para siempre