C.R.E.A.M - hodak, 2K, Paluch

Time for change, po tej płycie kupie sobie chain

Moi ludzie mówią, że to mój rok, chuj w to

Bo tą płytą kupię cały gang twój

Bez złudzeń, bez nerwów, robimy muzę by uciec od lęków

Piszę ten numer już w sierpniu, nie wiem o której

I czuję dumę jak myślę, że w sumie to pchamy ten duet

Stale pod górę, chcemy przepełnione sale i na scenie szaleć przed tłumem

Mówili, że talent a ja pracowałem by nikt nie powiedział, że go zmarnowałem

przez wódę

Dlatego znów siedzę na chacie, nie w klubie

Zamawiam szamę przez Uber

Mama weź zobacz, zrobię koncerty grube

Biorę za pewnik muzę, nigdy nie będziemy już biedni

Nigdy nie będziemy już biedni, pierdolę stres i nudę

Wokół ten cash jak Wu-tang, nigdy nie będziemy już biedni

Nigdy nie będziemy już biedni

Mama weź zobacz, zrobię koncerty grube

Biorę za pewnik muzę, nigdy nie będziemy już biedni

Nigdy nie będziemy już biedni, pierdolę stres i nudę

Wokół ten cash jak Wu-tang

Nigdy nie będziemy już biedni

Pieniądz rządzi światem, przemoc rządzi światem

Babcia codziennie pacierz zmawia za mnie i za tatę

I za wieczny odpoczynek Małgorzacie

Ty to nawet nie wiesz ile wylaliśmy łez z moim bratem

Obiecałem jemu i mamie, że będzie inaczej

I o rodzinę dbać teraz wreszcie jak facet, się wpieprzam na trasę

Ty lepiej zejdź z drogi jak nie znasz nas, chyba, że masz dla nas kasę

Money talk, dla moich ludzi mam dalej love, z Wawy, czy z Łodzi,

czy z moich stron

Ukłon do podłogi, że dalej są

Trzydzieści koła pod sceną, trzydzieści koła w godzinę

Robię to czysty pieniądz, w sercu beton przez biznes

Trzyma mnie przy tym miłość, nienawiść dawno zabiłem

Wrogów mamy tu milion, siłę mamy w rodzinie

Prawdziwe rapy, nie festyn, na grubo ruchy, nie gesty

Numery z nami to prestiż, scena jak jedna z posesji

Nigdy nie będę biedny, nigdy

Nigdy nie będę biedny, bo w ludziach szukam bogactwa

Nigdy nie będę biedny, nie wpuszczam do składu robactwa

Prawda ich boli jak kule, ciągle ją mówię, nawet jak mówię o bańkach

Prawda ich boli jak kule, liczę oddziały na złamanych palcach

A wiara w siebie to tarcza, wiara w ziomali umacnia

Cudów nie znajdziesz na trackach, wolność to kasa, kasa to praca, suko

Mama weź zobacz, zrobię koncerty grube

Biorę za pewnik muzę, nigdy nie będziemy już biedni

Nigdy nie będziemy już biedni, pierdolę stres i nudę

Wokół ten cash jak Wu-tang, nigdy nie będziemy już biedni

Nigdy nie będziemy już biedni

Mama weź zobacz, zrobię koncerty grube

Biorę za pewnik muzę, nigdy nie będziemy już biedni

Nigdy nie będziemy już biedni, pierdolę stres i nudę

Wokół ten cash jak Wu-tang

Nigdy nie będziemy już biedni

Hora de cambiar, después de este disco me compraré una cadena

Mi gente dice que es mi año, a la mierda

Porque este CD será comprado por toda tu pandilla.

Sin ilusiones, sin nervios, hacemos musa para alejarnos de los miedos

Estoy escribiendo este número en agosto, no sé cuándo.

Y siento orgullo cuando pienso que en realidad estamos empujando a este dúo

Constantemente cuesta arriba, queremos salas abarrotadas y volvernos locos en el escenario frente a la multitud.

Dijeron que talento mientras trabajaba, nadie diría que lo había desperdiciado

a través del agua

Por eso estoy sentado en la cabaña otra vez, no en el club

Pido un shamama a través de Uber

Mamá, mira, haré shows gruesos

Doy por sentado a mi musa, nunca volveremos a ser pobres

Nunca más seremos pobres, estoy jodidamente estresado y aburrido

Alrededor de este efectivo como Wu-tang, nunca volveremos a ser pobres

Nunca más seremos pobres

Mamá, mira, haré shows gruesos

Doy por sentado a mi musa, nunca volveremos a ser pobres

Nunca más seremos pobres, estoy jodidamente estresado y aburrido

Alrededor de ese dinero como Wu-tang

Nunca más seremos pobres

El dinero gobierna el mundo, la violencia gobierna el mundo

La abuela dice oraciones todos los días por mi padre y por mí.

Y por el eterno descanso de Małgorzata

No sabes ni cuantas lagrimas derramamos con mi hermano

Le prometí a él y a mi madre que sería diferente.

Y para cuidar a mi familia ahora, como un hombre, estoy jodiendo en el camino

Será mejor que te quites del camino si no nos conoces, a menos que tengas dinero para nosotros.

Hablar de dinero, todavía amo a mi gente, de Wawa o Łódź,

o de mi lado

Una reverencia al suelo que siguen ahí

Treinta ruedas frente al escenario, treinta ruedas en una hora

Lo hago puro dinero, concreto de corazón por negocio

A mi también me sostiene el amor, y he matado el odio hace mucho tiempo

Aquí tenemos un millón de enemigos, tenemos fuerza en la familia.

Raps de verdad, no festival, movimientos gruesos, no gestos

Los números con nosotros son prestigiosos, una escena como una de las fincas

Nunca seré pobre, nunca

Nunca seré pobre porque busco la riqueza en las personas.

Nunca seré pobre, no dejo que los bichos entren en el depósito.

La verdad les hiere como balas, lo sigo diciendo, incluso cuando hablo de burbujas

La verdad les duele como muletas, cuento tropas con dedos rotos

Y la confianza en uno mismo es un escudo, la fe en homies fortalece

No encontrarás milagros en las pistas, la libertad es dinero, el dinero es trabajo, perra

Mamá, mira, haré shows gruesos

Doy por sentado a mi musa, nunca volveremos a ser pobres

Nunca más seremos pobres, estoy jodidamente estresado y aburrido

Alrededor de este efectivo como Wu-tang, nunca volveremos a ser pobres

Nunca más seremos pobres

Mamá, mira, haré shows gruesos

Doy por sentado a mi musa, nunca volveremos a ser pobres

Nunca más seremos pobres, estoy jodidamente estresado y aburrido

Alrededor de ese dinero como Wu-tang

Nunca más seremos pobres