Młody Stańczyk - Feno, Popkiller Młode Wilki, ramzes

Dziwko, to młody Stańczyk, typo spod ciemnej gwiazdy

Widzę ciężkie przypadki, a nie, kurwa, denko szklanki

Tu tak się wożą błazny, gdy nie odpuszczają pasji

Lekceważony narcyz

Tak błyskotliwie jawny i przydatny dla tej branży

Dziwko, nie łapię astmy

Ty zagryzaj te wargi, ale waruj i nie drażnij

My nie zdzieramy tkanki, tylko wytyczamy szlaczki

Tak obojętnie ważny

O ludziach piszę wersy oraz fraszki

Zepsuci od podstawki, w środku od dawna martwi

Powtarzają jak mantrę, puste hasła swojej partii

Przez to nie schodzę z warty, polityka niszczy fakty

Tak paskudnie niepoważny, ale jak najbardziej trafny

To młody Stańczyk, Stańczyk

Młody Stańczyk, Stańczyk (Uh)

Młody Stańczyk, Stańczyk

Młody Stańczyk, Stańczyk (Yo)

Dziwko, to młody Stańczyk, typo spod ciemnej gwiazdy

Widzę ciężkie przypadki, a nie, kurwa, denko szklanki

Tu tak się wożą błazny, gdy nie odpuszczają pasji

Lekceważony narcyz

Dziwko, to młody Stańczyk — Dziś trochę starszy

To młody Stańczyk — Już się napatrzył

Dziwko, to młody Stańczyk — Kto z diabłem tańczy

To młody Stańczyk

Nie manipuluję słowami jak szef, twoje układy to jebany blef jest

Ja w chuju mam to jak zarabiasz na chleb, gadasz o pasji, a chuj o tym wiesz

Całe to państwo to jebany chlew jest, serwują ciągle nam felerne brednie

Zostaje czekać, aż to wszystko jebnie, przez skurwieli co kładą Ci rękę

Na Twoje życie i na Twoją cipę, kupię wieszaki, bo zawsze coś wiszę

Ja nie pracuję, bo jestem krytykiem, więc dawaj mi hajsy, to se przeliczę (Yeah,

yeah)

Entliczek, pentliczek, kogo dziś wyciszę

Z tym kwitem na życie, od zawsze jest przypex

Marny chain — brak słów, słaby lek na ból

Zwykły mlew dla szmul, bo to chlew

Słaby jazz na dwóch, chowaj face dla psów

Słyszę zew, gram bunt, czuję gniew

Marny chain — brak słów, słaby lek na ból

Zwykły mlew dla szmul, bo to chlew

Słaby jazz na dwóch, chowaj face dla psów

Słyszę zew, gram bunt, czuję gniew

Wkurwienie nie minie mi nigdy, na ciele cale przeliczam na blizny

Żałuję pochopnych decyzji, przez to bywam romantyczny

Czasami decyduje instynkt, gdy świat nie pozwala na wybryk

My dla nich to tylko liczby, więc nie wiem, dlaczego tak milczysz (Yeah)

Więc nie wiem, dlaczego tak milczysz, byczku (Yeah)

Ci-cha, Ci-sza

Yeah, Yeah

Yeah, Yeah, Yeah, Yeah, Yeah

Sam to napędzam wersami, z pierwszego piętra but na pysk

Chcą to rozerwać, pluć na krzyż, a żaden mesjasz nie wpadł dziś

Papla ta menda, żegnasz ich, klatka, komenda, deska — śpisz

Farsa, kolejna lekka myśl — jebać ich

Sam to napędzam wersami, z pierwszego piętra but na pysk

Chcą to rozerwać, pluć na krzyż, a żaden mesjasz nie wpadł dziś

Papla ta menda, żegnasz ich, klatka, komenda, deska — śpisz

Farsa, kolejna lekka myśl — jebać PiS (Peace)

Dziwko, este es un joven Stańczyk, un error tipográfico de una estrella oscura

Veo casos duros, no el puto fondo de un vaso

Así cabalgan los bufones cuando no sueltan sus pasiones

El narcisista olvidado

Tan brillantemente abierto y útil para esta industria.

Perra, no tengo asma

Muerdes esos labios, pero agáchate y no te burles

No rasgamos el tejido, pero dibujamos líneas

Tan indiferentemente importante

escribo versos y epigramas sobre personas

Roto desde la base, muerto hace mucho tiempo por dentro

Como un mantra, repiten las consignas vacías de su partido.

Me mantiene en guardia, la política destruye hechos

Tan horriblemente frívolo, pero perfectamente preciso.

Este es el joven Stańczyk, Stańczyk

Stańczyk joven, Stańczyk (Uh)

Stanczyk joven, Stańczyk

Stańczyk joven, Stańczyk (Yo)

Dziwko, este es un joven Stańczyk, un error tipográfico de una estrella oscura

Veo casos duros, no el puto fondo de un vaso

Así cabalgan los bufones cuando no sueltan sus pasiones

El narcisista olvidado

Dziwko, este es un joven Stańczyk - Un poco mayor hoy

Este es un joven Stanczyk - Ya lo ha visto

Dziwko, este es un joven Stanczyk - Que baila con el diablo

Este es un joven Stańczyk

No manipulo las palabras como un jefe, tus manos son un maldito farol

Mi verga es cuando ganas dinero para el pan hablas de tu pasion y lo sabes

Todo el pais es una puta pocilga, nos siguen sirviendo tonterias frikis

Queda esperar a que todo esto joda porque los hijos de puta te están poniendo la mano encima

Por tu vida y tu coño, compraré perchas, porque siempre cuelgo algo

No trabajo porque soy crítico, así que dame dinero y lo cuento (Sí,

sí)

Entliczek, pentliczek, a quien voy a silenciar hoy.

Siempre hay una nota al pie con este comprobante

Pobre cadena - sin palabras, analgésico débil

Mlew ordinario para szmul, porque es una pocilga.

Jazz débil en dos, esconde tu rostro para los perros

Escucho una llamada, juego a la rebeldía, siento ira.

Pobre cadena - sin palabras, analgésico débil

Mlew ordinario para szmul, porque es una pocilga.

Jazz débil en dos, esconde tu rostro para los perros

Escucho una llamada, juego a la rebeldía, siento ira.

Nunca perderé mi enrojecimiento, cuento todo el cuerpo en cicatrices.

Me arrepiento de las decisiones precipitadas, me pone romántico

A veces es instinto visceral cuando el mundo no permite una broma.

Solo somos números para ellos, así que no sé por qué estás tan callado (Sí)

Así que no sé por qué estás tan callado, tío (Sí)

Ci-cha, Ci-sza

Sí, sí

Sí, sí, sí, sí, sí

Lo conduzco yo mismo en filas, desde el primer piso hasta el maletero.

Quieren desgarrarla, escupir en la cruz, y hoy no entró ningún mesías

Esta menda balbucea, te despides, la jaula, el mando, el tablero - te duermes

Farsa, otro pensamiento ligero: que se jodan

Lo conduzco yo mismo en filas, desde el primer piso hasta el maletero.

Quieren desgarrarla, escupir en la cruz, y hoy no entró ningún mesías

Esta menda balbucea, te despides, la jaula, el mando, el tablero - te duermes

Farsa, otro pensamiento ligero - joder PiS (Paz)